Chata Magoda: Nie chciana pamięć i maszyna do szycia.
Post Jagody przywołał moje wspomnienia z tamtych czasów. I powiem szczerze, ja wspominam tamten okres z sentymentem. Wiem, że to wszystko zależy kto, co, gdzie i jak.
Ja mieszkam na prowincji, w małym miasteczku. U nas było spokojnie, funkcjonował zakład pracy - duży, zatrudniający kilkaset osób, ale nie było tam strajków. Dzisiaj zakład o międzynarodowej renomie został podzielony na kilka spółek, główna wyniosła się do Kłodzka czy Dzierżoniowa, a pracę straciło połowę załogi.
Generalnie w moim mieście żyło się na luzie, nie było prześladowań, a jak się poszło na skargę do pierwszego sekretarza to wiadomo było, że sprawa zostanie załatwiona, ze ktoś pomoże. A przecież też była bieda, też chodziliśmy w rajstopkach, też staliśmy w kolejkach, też kupowaliśmy na kartki i też był tylko ocet na półkach. I dziś nie jestem pewna, czy nie wolałabym stać godzinami w kolejce po płaszcz jesienny niż wejść do sklepu, popatrzeć po metkach i dojść do wniosku, że moja kurtka jeszcze jeden sezon wytrzyma.
I ludzie byli wtedy inni, sąsiedzi witali się na ulicy, w kolejkach kwitło życie towarzyskie, mimo biedy i trudności więcej ludzi było szczęśliwych i radosnych. dziś zamknięci w swoich czterech ścianach nawet nie wiemy, kto mieszka obok w kamienicy, a co dopiero na osiedlu domków jednorodzinnych.
I ja nie zamieniłabym tych wspomnień na żadne inne.
Mimo wszystko, młodzi ludzie mieli jakieś perspektywy, dziś moja córka MUSI szukać szczęścia poza naszym miastem, bo ono po prostu umiera. Nie ma nic, kino ledwie dycha, ośrodek kultury to żenada, nic się nie dzieje, ani dla młodzieży, ani dla dorosłych, ani dla starszych. Nie ma pracy, a interesy idą kiepsko. i myślę, że jednak moje wspomnienia kolejkowe będą lepsze, niż wspomnienia dobrobytowe mojej córki.
4 komentarze:
Wiesz co Irenko? Przeczytałam cały post u Magody i aż mną rzuciło! Histeria jaką rozpętują ludzie na temat lat 70 i 80 jest dla mnie co najmniej nie zrozumiała!
Czy na prawdę tym narzekającym ludziom aż tak źle, czy może raczej ślepo lecą za modą - narzekamy na "tamte" czasy, uciekamy z miasta, jemy trawę zamiast mięsa, bo tacy jesteśmy na czasie???
Wolałam mimo wszystko tamte przaśne i ciężkie kolejkowe czasy, kiedy nie bałam się nocą wracać do domu. Kiedy była pewność, że rano idzie się do pracy i ta praca JEST! I jest na ten przysłowiowy ocet!
Ja swoje dorosłe życie zaczynałam w kryzysie i chociaż było bardzo trudno i głodno, to widziałam swoją przyszłość. Trudną i znojną, ale ona była. Dzisiaj napawam się wolnoscią, swobodą, możliwościami, ale mnie na wiele nie stać. I dodatkowo nakłada się strach. O pracę, o rachunki, o możliwość leczenia, i przyszłość chorego dziecka.
Ja mam uśmiech na gębie, i myśli wesołe, ale na dnie duszy mieszka strach.
W kryzysie codziennie miałam gości. Przyznam, że nie przepadam za życiem towarzyskim, lecz ludzie nie mieli internetu i ciągnął jeden do drugiego. Kiedy mojemu mężowi skradziono w dniu wypłaty całą pensję, a ja byłam w 9 m-cu ciąży i nie miałam innego źródła utrzymania - kolega codziennie woził nas na obiad za tzw bony, inni dali (nie pożyczyli) na chleb, mleko, pieluchy. Rachunki poczekały spokojnie i żaden komornik nie straszył. Nie wyobrażam sobie dzisiaj takiej pomocy. Nie widzimy innych.
To co cenię najbardziej to prawda, której nie udaje się już do końca ukryć. Ale tak już jest, że Polak kocha sensacje i afery z najniższej półki. Znamienny procent nie rozumie treści czytanych i słuchanych. I dlatego bulwarówki mają wzięcie. A ja mam w d... losy Kazia i Izki, życie aktorów od ubikacji, operacje uszu, pięt czy łokci u dziennikarzy.
Wielu się udało. I ze szczęściem wpisanym w geny i z własną ciężką pracą. To dobrze. Powtarzam to znów :każdy ma to na co sobie zasłużył.
Ale jest we mnie dużo socjalisty - nie mogę pogodzić się z losem niektórych, z tym, że nie dają rady, z tym, że nikt im nie pomógł pokazując sposób na zycie, z tym, że włada pieniądz, z tym, że są takie podziały. Nie mogę spać spokojnie wiedząc, że moje dzieci nie mogą zaplanować czegoś na stałe.
Moja mama też chwali sobie tamte czasy, ja byłam mała, niewiele pamiętam... Ale jednak pamietam nasz spokojny park przez który z siostrą wędrowałyśmy do domu z papierem toaletowym na sznurkach zawieszonych na szyjach, ale szłyśmy spokojnie i radośnie, a teraz mimo iz jestem juz dorosła to nawet w ciagu dnia boję sie przechodzić przez ten sam park, boję sie że w każdej chwili dostanę pustą butelką po tanim winie albo że ktoś mi wyrwie torebkę. O wieczorach nie wspomnę, nie wychodzę z domu... Najbardziej mnie jednak przeraża alkohol na każdym kroku. Przerażające jest to, że nikt z tym nic nie robi...
Поздравления с днем святого Валентина для парня
[url=http://idimka.ru/pozdravlenie_%D1%81_day_%D1%81%D0%B2%D1%8F%D1%82%D0%BE%D0%B3%D0%BE_valentina]Поздравления с днем святого Валентина[/url]
Поздравления с днем святого Валентина родителям
Prześlij komentarz