#katalogmarzeń
Dostałam prezent od "Katalogu marzeń" w ramach konkursu "Chcę to przeżyć".
Wybrałam spływ kajakowy dla dwóch osób.
Dlaczego kajaki? Bo skok na bandżi w wykonaniu starej, grubej baby nie wydał mi się odpowiedni. 

No i najlepsze 3 tygodnie moich wakacji ponad 30 lat temu to był spływ kajakowy.
Na osobę towarzyszącą zabrałam Agatę, moją Córkę.
Bardo leży ok 15 km od mojego miasta i tam też pojechałyśmy na start.Tłum ludzi chętnych na pontony, duża grupa sympatycznych panów uwijających się przy obsłudze.

Wreszcie pakujemy się do lawety, kierowca szalony lekko, ale na szczęście bezpiecznie dowozi nas gdzie trzeba. Krótka instrukcja od Pana startującego nas, wsiadamy do kajaka i ruszamy. Przed wypłynięciem upewniamy się, że po 12 godzinach zaczynają szukać. Zresztą Pan mówi, że sprzęt zawsze dopływa, z ludźmi lub bez.
Płyniemy, troszkę wyszłyśmy z wprawy i synchronizacja wiosłowania lekko zawodzi, ale im dalej, tym lepiej nam idzie. Agata trochę rozczarowana, bo nurt słabiutki i kajak sam nie bardzo chce płynąć. I jest cudnie, cisza, słychać tylko plusk wody i śpiew ptaków. Na szczęście nikt za nami nie płynie i możemy rozkoszować się przyrodą.
Rzeka niestety brudna, przy brzegach pełno śmieci.
To jest fotka po przenosce. Pan niezbyt chętny do pracy, a towarzyszący mu koledzy niechętni pomóc dwóm kobietom. Wspólnie z Panem przeniosłyśmy kajak kilkadziesiąt metrów. Miałyśmy problem ze startem, bo płycizna, a ja swoje ważę i osiadłyśmy na dnie, ale po chwili śmiechu i kombinowania popłynęłyśmy dalej.
Kamizelka niezbyt wygodna, ale nie chciało mi się jej ściągać, kazali ubrać to ubrałam.
Wodorosty kwitnące jak stokrotki i mnóstwo kaczek. Agata polowała z aparatem na ważki, ale nie udało się zrobić fajnego zdjęcia.
Generalnie było cudnie, spędziłyśmy naprawdę przefajne popołudnie. Czas płynięcia to 2 godziny 25 minut (pan mówił, że ok 1,5 godz.)