wtorek, 29 grudnia 2009

Grypowo

Tydzień mija, a grypa ciągle górą. Nawet męża zmogło, a wiadomo, chłop z temperaturą gorszy niż wojna. Na szczęście mam córkę, która z pogodą ducha znosi nasze marudzenia i bez słowa skargi robi herbatki, obiadki itp. Tylko dzięki niej jakieś święta były, bo i posprzątała i pierogów nalepiła...
Na wigilii byliśmy u mojej siostry, ale przetrwałam jedynie siłą woli. Potem to już tylko łóżko. Temperatura nie odpuszcza, choć już dzisiaj w dzień spałam tylko 4 godziny, no i przy kompie troszkę siadłam. Zwolnienie mam do 8 stycznia, w pracy jakby się nie cieszą. To jest tak, kiedy jedna osoba wykonuje jakąś pracę i nikt jej nie umie zastąpić. Powinnam cieszyć się, że jestem niezastąpiona, ale robota leży.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, kartki z życzeniami i maile, jak trochę dojdę do siebie to dowyszywam choinkę, skończę karczochy i porobię fotki. Wiem, że to już po Świętach, ale lepiej późno, niż wcale.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Przedświątecznie



No i małpa jedna dopadła mnie. Znaczy się grypa. Czuję się okropnie, bolą mnie nawet włosy. A zwolnienia nie opłaca się brać, bo przecież święta za trzy dni, odkurzyć trzeba i obrus wyprasować.
Ponieważ nie wiem, czy będę miała siłę przed Świętami jeszcze napisać kilka słów to chciałam teraz życzyć Wam wszystkim wszystkiego najlepszego, oby ten Nowy Rok nie był gorszy od starego. Ni optymizmu Wam życzę, bo mi jakoś ostatnio go trochę brakuje.
Dla mnie ten rok był kiepski, przyniósł mi sporo trosk i finansowych i biznesowych i zdrowotnych i rodzinnych, ale wierzę, że wszystko jakoś się ułoży.
A choinki już pewnie nie skończę, niedużo zostało, ale nie dam rady, niestety. Mam nadzieję, że bombki dokończę, piękne karczochy wyhodowałyśmy z córką, ale kokardy jeszcze nie zrobione.

sobota, 12 grudnia 2009

Sprawy bieżące - HSP i choinka

Na początek obiecane zdjęcia prezentu HSP. Adres nadawcy był bardzo niewyraźny, ale z tego co odcyfrowałam to paczka jest od Wojtka.
O kurczaki, pomocy. Nie moge wkleic zdjęć, ukradło mi taką opcję, zostały tylko literki grube albo cienke, link oraz cytat a wstawiania obrazka nie ma. Co jest grane? Czy to ja napsociłam, czy ktoś jeszcze tak ma?

Uff, dziekuje bardzo Aniu, poprawiłam i oddało.

Pudło z prezentami ( z nieznanych mi przyczyn jakby żółte wyszło, jest śliczne niebieskie)
Prezenty hurtem - brak 2 herbatek owocowych, żelek i czekoladowego Mikołaja
Do mojej kolekcji otwieraczy
Do wyszywania gazetka, a w niej rewelacyjne wzorki, m. in. przecudny dalmatyńczyk i misio i inne.
Do scrapbookingu
Do patchworkowania
Kubek ze Skierniewic do kolekcji
I wyszywany kotek przecudnej urody i wdzięku


I prawie na koniec, już nie HSPowo moja choinka

A tak juz całkowicie na ko0niec kotek i serduszko do pary dostane już dawno, ale nie obfocone.

piątek, 11 grudnia 2009

HSP

Dostałam, dostałam, dostałam.
Fotki umieszczę później, bo teraz jestem w pracy, córka mi przyniosła wielką pakę odebrana od listonosza.
Jest w niej wszystko, czego mogłabym zapragnąć i do wyszywania, i do scrapowania, i do patchworkowania i do kolekcji otwieracze i kubek ...
I prześliczny obrazek ... I słodycze (niektóre nie dotrwają do sesji fotograficznej, bo zostaną skonsumowane w pracy)
Jeśli dobrze odczytałam nadawcę to Wojtku bardzo, bardzo dziękuję, zawartość paczki przerosła moje najśmielsze oczekiwania.

Tak sobie myślę, że w porównaniu tych skarbów moja paczuszka wyszła bardzo skromnie

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Mikołaje na motorach

Nie mogę się powstrzymać, żeby nie pochwalić naszych miejscowych Mikołajów.
Mikołaje na motorach

czwartek, 26 listopada 2009

Nie blondynka

Notka Lilki przypomniała mi zdarzenie z jednego z obozów.
Moja młodość i parę lat później ściśle związana była z harcerstwem, od kiedy skończyłam 18 lat jeździłam jako drużynowa do opieki nad dziećmi.
I kilka lat temu. jak co roku byłam na obozie. Miejsce nierewelacyjne, bo przy drodze, którą wracali z dyskoteki młodzi ludzie.
Wyobraźcie sobie, ciemna noc, dzieci śpią (namioty wzdłuż płotu), instruktorzy niekoniecznie, bo wiadomo, że zaraz dyskoteka się skończy, a bywalcy czasem lubili porozrabiać. No idą młodzieńcy, ledwie trzymają się na nogach, ale trzyma ich cel - dokopać harcerzom. Nasi zaprawienie, więc przygotowani. Byle dzieci nie pobudzić, bo się przestraszą. No i latają młodzieńcy dookoła obozu skutecznie bronionego :). Zatrzymali się pod płotem, na wysokości namiotów z najmłodszymi dziećmi. W rękach grube kije (może ktoś podskoczy?) i wrzeszczą coś. Moja koleżanka wyszła za namiot i z uśmiechem na ustach poprosiła, żeby byli troszkę ciszej, bo dzieci śpią. Takiej konsternacji jeszcze nie widziałam. Panowie grzecznie przeprosili i poszli sobie, prawie na palcach.
Jestem przekonana, że interwencja naszych panów doprowadziłaby do wojny, tymczasem damski uśmiech zdziałał cuda.

niedziela, 22 listopada 2009

Choineczka - konkurs u Ani

Ania zaprasza do zabawy

Ania ogłosiła konkurs i oczywiście musze wziąć w nim udział, bo choinka strasznie mi się podoba.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Zabawa w bohatera nie jest fajna

Dziś, po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że mogłabym wyjechać z naszego kraju nie oglądając się za siebie. Pojechać gdzieś, gdzie jest normalnie, gdzie dziewczynie, która od 10 dni funkcjonuje wyłącznie dzięki silnym zastrzykom przeciwbólowym nikt nie powie, że nie można zrobić badań, czy też nie można przyjąć jej do szpitala "bo jest koniec roku i nie ma pieniędzy".
Każde badanie to kilkanaście telefonów, znajomości itp. Dzisiaj, zanim wreszcie córkę przyjęto na oddział (skierowanie na cito) obdzwoniliśmy pół Wrocławia. Bo do Polanicy to pojechaliśmy, ale nie przyjęli "bo nie ma zagrożenia życia". To ja się pytam, czy ona ma być na zastrzykach przez dwa miesiące???????
Na szczęście, po dwóch godzinach stania pod izbą przyjęć, kiedy ona latała po konsultacjach, przyjęto ją na urologię we Wrocławiu. Kamienie na nerkach jak byk. Wreszcie porobią jej wszystkie potrzebne badania i zdecydują, co dalej.

Ufff, obiecałam, że już nie będę się skarżyć i narzekać, to chyba ostatni raz.
Chociaż pewnie nie ostatni ...
Nasz kraj jest nienormalny. Wiem, że komunizm to było zło itd. Ale u mnie na prowincji żyło sięcałkiem fajnie.
Pewnie, w czasie, gdy w wielkich miastach inni walczyli za naszą wolność, myśmy mieli, jak u Pana Boga za piecem. Tyle, że nas nikt nie pytał, czy my chcemy takiej wolności.

Acha i jeszcze wyjaśnienie, skąd tytuł
Otóż moja córeczka w niedzielę rano postanowiła, że nie weźmie zastrzykuó przeciwbólowych, bo ją tyłek boli, że nie może dotknąć. Na tabletkach sobie pochodzi. Już ok. południa, po zazyciu czwartej tabletki stwierdziła, że zabawa w bohatera nie jest fajna

czwartek, 12 listopada 2009

Jak nie urok, to ...

Czytam i przeglądam codziennie mnóstwo blogów. Wszędzie usmiech, piękne prace. Czerpię z tych blogów siłę i optymizm kazdego dnia. A potem wchodzę na swój blog i co? Narzekania, smutasy i brak fotek robótkowych. No tak, ostatnio nie wyszywam i nie szyję. Kompletny marazm i tyle.
Myślałam, że jak finansowo złapałam oddech, i córka ma umówiony termin na usuwanie polipów na zatokach to już będzie tylko lepiej.
No cóż, myliłam się. Od soboty córka chodzi po ścianach z bólu. Okazało się, że ma kamienie na nerce, operacyjne. Jutro wizyta u urologa i zobaczymy co dalej. Dwa razy dziennie zastrzyki przeciwbólowe - ketonal i no-spa. Tyłek siny. No i w sklepie trzeba ostro kombinować, bo ona nie nadaje sie do pracy.
Mogłabym znowu pisać sporo o naszej służbie zdrowia, ale postanowiłam, że nie będę. Tyle tylko, że gdyby w sobotę, jak pojechałyśmy na ostry dyżur, zrobili porządne badania to pewnie uniknęłaby trzech dni bólu i pogotowia w domu.
A co tam, szlag mnie trafia i zastanawiam się, co jeszcze mnie walnie.
A na dworze deszcz, mgła i mgła. Fuj.

piątek, 6 listopada 2009

Nienawidzę zakupów ...

nawet, jeżeli w ich efekcie staję się posiadaczką nowej pralki.
Nieszczęścia chodzą parami, niestety. Po wymuszonej wymianie sklepowej wystawy myslałam, że troszke odetchniemy. Wydatek spory, ale daliśmy radę. Tymczasem w poniedziałek, po długiej agonii umarła mi pralka.
Pralka pełan dżinsów, których ręcznie wyprać się raczej nie da. Szlag mnie o mało nie trafił. Na szczęście okazało się, że to blokada klapy padła, jak przycisnęłam to załapało. No ale wiadomo, że codziennie na pralce wisieć nie będę, zwłaszcza, że z powodu cieknięcia dopływ wody był ustawiony na minimum i zamiast prać sie godzine to prało sie trzy.
Nie ma to tamto, trzeba kupić nową, bo naprawa nieopłacałna - brak części - zachciało mi się nietypowej pralki.
Pojechałyśmy wczoraj z Agatą do Wrocka, bo u nas drogo i nie ma takiej jak chciałam. Po objechaniu wszystkich sklepów na Bielanach trafiłysmy do sklepu, którego nazwę na szczęście zapomniałam. Znalazłam pralkę, jaką chciałam. Jeszcze obok był jakis sklep, to poszłyśmy. I wróciłyśmy zdecydowane na zakup. Pytam, czy mi załadują do auta. I szczęka o podłogę "bo oni nie mogą, mają przepis, że tylko do drzwi". No to ja dziękuję bardzo, kulturystką nie jestem, córka też nie. A w mediamarkcie od dzisiaj sprzedają bez watu, czyli średnio 250 zł taniej. No to jeszcze raz do media..., ale ta w AGDcoś tam prostsza w obsłudze. No to dzwonimy do Mirka on na to, że mamy kupić, a jak nie damy rady załadować i nikt nam nie pomoże to on przyjedzie.
Załatwianie formalności trwało 40 minut. Pani miała taką minę, jakby nam robiła łaskę, że sprzeda nam pralkę. A w ogóle to ja wymyślam, bo wolałabym oryginalnie zapakowaną, a nie macaną ze sklepu. A jak nie mamy faceta do załadunku, to oni proponują transport, do mieszkania mi wstawią. Jedyne 120 zł. Powiedziałysmy, że bierzemy tą ze sklepu, bo jest dzisiaj, a nie za trzy dni, a do auta same se wsadzimy. Aga podjechała prawie pod same drzwi (szerokość chodnika może z 5 metrów). A pani sprzedawca mówi, że muszę zostawić dowód zakupu to ona mi pożyczy wózek, żebyśmy do auta podwiozły pralkę. Na szczęście dwaj panowie montujący świetlówki przed sklepem zaoferowali pomoc, więc nie musiałyśmy więcej kombinować. A panowie sprzedawcy stali przy drzwiach sklepu i patrzyli, jak to my sobie poradzimy.
Dodam, że ci od świetlówek byli po pięćdziesiątce, a sprzedawcy po dwudziestce.
Doszłyśmy do wniosku, że sprzedawcy mieli zamontowane na nogach bransoletki, a na drzwiach był czujnik. Jak oni nogę za drzwi sklepu to bransoletki ich prądem :).
I mam nową praleczkę, będę sobie prać i prać,  i prać.

wtorek, 3 listopada 2009

Różne takie ...


W sobotę mąż poszedł do sklepu pracować i zadzwonił, że mamy całą wystawę ostrzelaną z wiatrówki. Kilkanaście dziurek w szybie. Na szczęście tylko dwie na wylot, ale reszta od środka odpryski o średnicy ok 4 cm. I zastanawiam się, czy to wynik ludzkiej głupoty i bezmyślności, czy też ktoś nas tak bardzo nie lubi. W końcu Mirek jest policjantem i pewnie niejednemu sie naraził.
A dzisiaj cisną mi się na usta brzydkie wyrazy na naszą służbę zdrowia. Agata ma problemy z głową - koszmarne bóle, zawroty itp. Od ponad roku próbujemy ustalic przyczynę. Na każde badanie trzeba czekać min. 2 miesiące, na wizytę u laryngologa podobnie. Wreszcie udaje się - diagnoza polipy na zatokach, jak wiadomo usuwane operacyjnie. Skierowanie mam to dzwonię do szpitala. Trzeba przyjechać zarejestrować sie. No to pojechałyśmy dzisiaj. Szpital na Borowskiej we Wrocławiu, w pokoju jedna osoba, my następne. Cała wizyta w szpitalu trwała może 5 minut. Pani przeczytała skierowanie, ustaliły z córką termin - coby nie w czasie sesji i tyle. Mało mnie szlag nie trafił - i po to trzebabyło przyjechać. Niech ktoś mi wytłumaczy - dlaczego nie można tego załatwić telefonicznie????


A na koniec, dla poprawienia humoru, wzorem Babci Vilemoo dowcip:

- Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - mówi chirurg przed operacja.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta się pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.

środa, 28 października 2009

Kolejne Candy

Candy podejrzane u Anek73

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Losowanie 31 października :)
***
Image Hosted by ImageShack.us

Do soboty 7 listopada :)
***
Image Hosted by ImageShack.us

Tylko do jutra!
***

Image Hosted by ImageShack.us

Zabawa trwa do 14 listopada :)

sobota, 24 października 2009

Egipskie prezenty


Córka wróciła z ciepłych krajów i teraz przeżywa szok termiczny. Oprócz setek zdjęć, wrażeń tysięcy przywiozła rodzinie prezenciki.
Kubek dla mamusi specjalnie, otwieracz do kolekcji dla Tatusia i ogólnie piaskowe buteleczki (gdyby nie nakręciła filmiku, jak facet to robi to nie uwierzyłabym, że to z piasku). Faraońskie popiersie kupiła, bo chciała sprawdzić ile da się utargować. Z 7dolarów zeszła na 2
No i wiedziała, co Mamusia kocha i przywiozła mi wiadro żelek, chyba z 1 kg.

środa, 21 października 2009

Prezenty


Melduję, że wczoraj dostałam kotka od Aty i gratisowo dołączone było śliczne serduszko do kompletu. Dzisiaj wraca moja córka to będę miała aparat, coby fotki odpowiednie porobić.
Ata - bardzo, bardzo dziękuje 

niedziela, 18 października 2009

Cukiereczki, cukiereczki

Cukiereczki JaneB.:
Image Hosted by ImageShack.us


Losowanie w momencie czterech siódemek na liczniku :)
***
Notesik u Enczy:


Image Hosted by ImageShack.us


Losowanie 21 października :)
***
Jesienne różności u Kartkomanii:


Image Hosted by ImageShack.us


Losowanie w ostatni dzień października :)
***
A u Madlinki "Mikołajkowy podarek" :)
Zapisy do końca października :)


Szycie

Dzisiejszy wieczór poświęciłam na szycie. Powstała kolejna kosmetyczka, całkowicie zbędna mi, bo mam już troszke tego uszyte przez córkę. Ale to nic, trenuję. I oczywiście nie umiem wszyć zamka i oczywiście troszkę spiep... podszewkę. Ogólnie nie jest źle, ale np na prezent to sie nie nadaje. Szczegóły do kitu. Fotki pokażę, jak dziecko wróci z wywczasów, bo aparat zabrała.
Teraz już dobranoc.
 

Acha, chciałam sie pochwalić, że wygrałam kotka u Aty

piątek, 16 października 2009

Zimowe pozdrowienia

 

Dzisiaj przy pomocy forum torebkowego znalazłam stronki ze świetnymi obrazkami, do wykorzystania na forach. Ciekawe, czy w blogu też zadziała?







Hura, działa. Witam Was zatem z poranna kawką.

Zimno jest i tyle. Ja i tak mam dobrze, bo u mnie nie padał śnieg, a przynajmniej nie tyle, coby zrobiło się biało. Wyczytałam wczoraj, że Lutowiska, gdzie jest Chata Magoda są odcięte od świata. Ciekawe, jak Jagoda z Maćkiem sobie radzą. Ale pewnie oni przyzwyczajeni, bo w Bieszczadach to chyba normalka.

A moja córka jest sadystką, niestety, wychowałam toto na własnym memłonie .
Siedzi sobie w Egipcie, tyłek i co tam inne se wygrzewa i złośliwie pisze matce smsy, że opaliła się na czekoladkę i ma 35 stopni ciepła.

No, koniec przyjemności, kawka wypita to teraz do roboty czas się brać.

środa, 14 października 2009

Poszukiwana

Na prośbe Ani wklejam jej post

Jedna z Blogerek - Tirena ,potrzebuje naszej pomocy,zawsze Stawaliśmy MUREM
zaginęła Jej Siostra

ZAGINĘŁA
6  PAŹDZIERNIKA  2009 R.





Marta Wiencek

84-letnia mieszkanka Czechowic-Dziedzic poszukiwana jest przez policję i Centrum Itaka. Marta Wiencek wyszła z domu we wtorek rano po zakupy do sklepu i od tego czasu nie skontaktowała się z rodziną.
Zaginiona czechowiczanka ma 154 cm wzrostu, szczupłą budowę ciała, włosy długie, czarne ze śladami siwizny (mogą być upięte w kok), oczy piwne. W dniu zaginięcia ubrana była w popielatoszary żakiet, czarne półbuty na płaskim obcasie, jasnobrązowe rajstopy. Zaginiona zabrała ze sobą torbę na zakupy w czerwono-czarne paski i czarny portfel. Kobieta cierpi na zaniki pamięci.
Proszę o wszelkie informacje o miejscu pobytu Marty

pod nr tel. 507 815 800, 032 210 3554

lub z najbliższą jednostką policji pod numerem telefonu 997 lub 112



WYSTARCZY WKLEPAĆ WIADOMOŚĆ  NA SWOJEGO BLOGA, MOŻE KTOŚ WIDZIAŁ

Proszę nie komentować 

Tę widomość skopiowałam od Ani z Przystanku Kłodzko

HSP

Zapisałam się do nowej zabawy.
http://haftowanysecretpal.blogspot.com/


Fajnie będzie.

wtorek, 6 października 2009

Nowe kolekcje

W wyniku likwidacji baru przybyło mi w domu kilka nowych rzeczy, które w barze były, a które szkoda wyrzucić.
Kolekcja alkoholi :)





Kolekcja otwieraczy do butelek




Kolekcja smyczy




Kolekcja kufli




poniedziałek, 5 października 2009

Grzybobranie

Wczoraj, w ramach terapii zajęciowej pojechaliśmy na grzyby.
Wyjazd o 2,30. (a mówiłam, że 250 km to jest 3 godziny jazdy, mąż upierał się, że 4-5).
Dotarliśmy w upatrzone miejsce o 5,30. Głeboki las, ciemno kompletnie. I nie zabralismy kubka na herbatke z termosu, a że termos mam dobry to wrzątku nie dało sie napić bez kubka. Pospalismy do 7. Wyleźliśmy do lasu, 2 godziny chodzenia. Wiatr był, ciemne chmury na niebie. Zaczęło pokrapywać deszczem. To wróciliśmy do auta.



Królową grzybobrania została moja córka - znalazła grzybów sztuk 3.
Drugie miejsce zajął mój mąż - 2 sztuki grzybów, ja na trzecim znalazłam 1 sztuke grzyba.
Na szczęście pojechaliśmy na grzyby, a nie po grzyby.
Wracając odwiedzaliśmy supermarkety budowlane w celu znalezienia okna do sklepu (pilna potrzeba wymiany - zima idzie). Okna nie znaleźliśmy w takich rozmiarach jak nam trzeba.
W Świdnicy się zbuntowałam, powiedziałam, żeby sami sobie poszli, bo ja śpię. Kazałam tylko kupić cukierków dla mnie, bo obok było tesco.
Po jakimś czasie przyszła córka, kazała mi się obudzić i iść do Tesco, bo tam jest kurtka dla mnie. Poszłam, przymierzyłam i kazałam sobie kupić. Śliczna jest, czerwoniutka. I ciepła (jesienna). Wreszcie mogę starą wywalić.

I tak wyglądała niedziela :). A o sobocie napisze później, bo tu niezbędne są fotki, które mam w domu jeszcze w aparacie.

piątek, 2 października 2009

Troszkę słodkości



Czas do 3 października, a losowanie 04.10 :)
 



Zabawa do 5 października (poniedziałek) o godz. 0:00. 
Losowanie odbędzie się zapewne 6 października.

czwartek, 1 października 2009

Dobre strony

Troszkę odetchnęłam.
Bar zamknięty, a ja widzę coraz więcej dobrych stron. Pogodziłam się z nieuniknionym, w czym doskonale pomógł mi największy w stuleciu kac. (Trzeba było ograniczyć liczbę butelek z resztkami alkoholu, które muszę zabrać do domu, bo barek mam jakby mniejszy).
No i jednak jest kilka dobrych stron:
1. Widmo komornika pomachało nam na pożegnanie i poszło sobie, póki co. :)
2. Z mężem będę widywać się codziennie, już nie tylko słyszeć przez telefon. O ile mój mąż nie zwariuje od nadmiaru wolnego czasu i od codziennego oglądania żony, i od powrotów do domu przed godziną 23.
3. Szklanek do piwa, drinków, soków i kieliszków wystarczy mi do końca życia.
4. Zapasy alkoholu (te niewypite przeze mnie) mam na jakieś pół roku.
5. W salonie moge sobie ustawić stół bilardowy, bo mam problem ze sprzedaniem go.
6. Przed domem wreszcie będę miała porządny stół i ławki.
7. Wreszcie zrobię porządek w kwiatkach przed domem i posadzę bluszcz.
8. No i bedę miała wolne weekendy.
9.I jeszcze mam na zapasie lodówke, zamrażarkę  i zmywarkę - jak córka wyjdzie za mąż to bedzie jak znalazł. (dobrze, że ona tego nie słyszy, bo jakoś do zamążpójscia jej sie nie spieszy.)
10. O takich drobiazgach jak zastawa stołowa na 30 osób, sztućce, obrusy, serwetki, swieczniki nie wspomnę.


A za rok znowu sobie coś wymyślę :).

piątek, 25 września 2009

To już jest koniec...

Ten tekst od wczoraj siedzi mi w głowie, choć wiem, że to nie całkiem koniec.
Podjęliśmy decyzje o zamknięciu baru. Od wczoraj latamy i dzwonimy, żeby pozałatwiać formalności. Dopiero do mnie dociera, że cztery lata pracy, braku wolnych weekendów i urlopu, zainwestowane pieniądze i to wszystko po prostu poszło na marne. Dobrze,ze sklep jakoś funkcjonuje... Jest mi cholernie smutno i nic mi się nie chce. Próbuję szukac dobrych stron (wolne weekendy np), ale to jest strasznie trudne.

środa, 23 września 2009

album dla Ewy i Romka

Kolejna odsłona albumu. Nie wiem dlaczego zdjęcia wyszły żółte, w oryginale kolory są bardzo stonowane (miejscami). Okładka jest miękka, pod płotnem jest warstwa ociepliny:). I tu okazuje sie, że termofolia może sie przydac nie tylko przy aplikacjach, do klejenia okładki była idealna.