Ponieważ skończyły sie Mistrzostwa świata w lekkoatletyce i w telewizji nie ma co oglądać, powoli zaczynam się nudzić.
Wzięłam sie więc za wyszywanie. Skończyłam serduszko i wzięłam sie za tęczowego kotka. Trochę bałam się cieniowanej muliny, ale wychodzi nawet nieźle. Jeszcze nie wiem, co zrobie z tymi obrazkami, ale wyszywanie sprawia mi przyjemność, tylko, że ... okazuje się, że jestem ślepa jak kura. Przy dziennym świetle jakoś powolutku idzie, ale przy lampce to kosmos, nic nie widzę.
Obrazki skanowane, więc i jakość nie najlepsza. A kotek jest na kremowej kanwie.
2 komentarze:
Teraz wykorzystaj czas na okulistę. Mnie już też patrzałki kłopot sprawiają. Haft musi nam radość sprawiać, potem znajdzie się dla niego przeznaczenie.
Do okulisty u nas rejstrują ostatniego dnia miesiąca na kolejny miesiąc :). Kolejka ustawia sie już ok 6 rano, a dodzwonić się nie da, bo panie po prostu odkładają słuchawkę. A ja jakaś głupia jestem i po znajomości mi głupio.
Prześlij komentarz