że chcesz czy nie chcesz wracają ...
Patrzę przez okno i widzę deszcz. Leje i podobno jeszcze będzie lało. Mieszkam w okolicy, która była zalana w 1997. Ząbkowice są na wzniesieniu i u nas podtopiło tylko kilka ulic, ale dookoła wszystko pływało. Teraz wszyscy mieszkający bliżej rzeki patrzą na wciąż podnoszący się poziom wody. Od powodzi niewiele zrobiono, by zapobiec kolejnej.
Podczas powodzi w 97 byłam nad morzem. Na obozie harcerskim pod namiotami. Byłam wprawdzie na wczasach, ale przez kilka pierwszych dni obozowych od cywilizacji byliśmy daleko. I nagle brak kontaktu, nie można było się nigdzie do naszych dodzwonić. To były czasy przedkomórkowe. I ktoś ze sklepu przyniósł wiadomość, że u nas powódź. Wygrzebaliśmy telewizor z magazynu, antenę powiesiło się na drzewie i zobaczyliśmy ... Nikt nie wierzył, że to możliwe, że to u nas. Lekarz obozowy dodzwonił się do brata, pod opieką którego zostawił dom. Po rozmowie usiadł i prawie płakał. Zostało mu to, co miał na obozie. Namiot, auto i trochę ciuchów, reszta wypłynęła z domu po otwarciu drzwi. Potem przyjechały dzieci powodziowe. Nastolatki z koszmarami, dziesięciolatki moczące łóżko...
Patrzę przez okno i zastanawiam się, czy będzie powtórka?
3 komentarze:
Też ze strachem patrzę na to co się dzieje za oknem. Oby się ten koszmar nie powtórzył....
A z jęcia z Pragi piękne!
Patrzę też z niechęcią na ten deszcz, słucham radia, szukam informacji. Ktoś, kto nie przeszedł tego w 97 roku nie wie o czym piszemy. Powódź w telewizji wygląda jak przygoda. Nawet jeśli dom ocalał to potem długo nie ma wody, brakuje prądu, nie ma jak prowadzić normalnego życia.
Miałam takie myśli rok temu, gdy podnosił się poziom w wody w Odrze. W czasie pamiętnej powodzi dom moich rodziców został kompletnie zniszczony.
Mam nadzieję, że nie będzie powtórki, deszcze ustały, może nie będzie tak źle.
Prześlij komentarz