Mam nadzieję, że wyraźnie widać napisy na metce :). To jest łapka na muchy, ale po polsku wcale się tak nie nazywa.
Dochodzę do wniosku, że nie lubię urlopu. Już chyba wolałam pierwsze dni, kiedy nie miałam czasu zjeść. Teraz mam luz i umieram z nudów. Roboty w domu nie przerobię, wiadomo, zawsze jest pranie, sprzątanie, gotowanie. Nienawidzę tego robić. A już na pewno nie jest to najfajniejszy sposób spędzania wolnych dni. Upał sprawia, że o robótkach nawet myśleć mi się nie chce, a co dopiero rozłożyć maszynę i szyć to, co mam przygotowane od dwóch tygodni.
We wtorek było u nas oberwanie chmury, grad padał podobno jak orzechy. Niestety, nie widziałam, bo byłyśmy z Agatą we Wrocławiu. Do miasta ponoć wjechać się nie dało, bo z każdej strony było jezioro. Musiało być fajnie :)).
Teraz upał, ale ja to lubię, chociaż męczy mnie to okrutnie z uwagi na nadciśnienie i dodatkowe kilogramy. Może trochę wypocę, to trochę schudnę :).
6 komentarzy:
Wyjątkowo oryginalna zatyczka ;-D I do tego dwie :-DDD
Ja kocham upały! Ale nie przy takiej wilgotności powietrza :-/
A rehabilitacja przy takim tropiku to zwykły hardcore! Wzięłam i schudłam coś koło 1,5kg. Jeszcze trochę i będę myła słomki do drinków ręką od środka ;-D
Oj, chciałabym schudnąć chociaż te 1,5 kg. A najlepiej to 35 :). To jednak wymaga zmiany stylu odżywiania na stałe, a ja lubie przyjemności. Trudno byłoby sie przestawić z ciasteczek na sałatę.
Fakt! Ciasteczka to jest to, co tygrysy lubią najbardziej!
Irenko, nadal czekam na adres, żeby wysłać nagrodę...
Oju, przecież wysłałam ????????? A może miałam wysłać? Już się poprawiam.
A jednak już wysłałam. Może adres mam źle zapisany? aneladgam@gazeta.pl -tak ma być?
Jeśli nie to napisz proszę majla irenkamirek@poczta.onet.pl
Prześlij komentarz