sobota, 27 lutego 2010

Wielkanocnie

Wielkanoc już niedługo, rozpoczęłam więc produkcję kartek i pisanek.












Przy okazji chciałam się pochwalić, że w mojej bibliotece odbyło się spotkanie pań, które uczyły się robienia pisanek karczochowych. Bardzo im się spodobało i na przyszły tydzień też się zapowiedziały. Pilnie szukamy pomysłów na ozdoby świąteczne, bo w tym klimacie pozostajemy, póki co.

A panie chciałyby kurczaczki, albo zajączki robić :). A ja nie umiem :(.

piątek, 26 lutego 2010

Pisankowa zabawa


Dzisiaj Antonina proponuje nową zabawę.

Zapraszam i ja. Chętnie wezmę w niej udział.

wtorek, 16 lutego 2010

ATC -ale to cudne :)




Anek znów proponuje wymiankę ATC. Ciągle się zastanawiam. I chciałabym i boję się ...:)
Nigdy nie próbowałam, ale to kusi i kusi.
Na razie reklamuję.

piątek, 12 lutego 2010

Optymistycznie

Dziś jestem optymistycznie nastawiona do świata.
Córka po zabiegu, jest już w domu, czuje się dobrze. Nawet śmieje się, że głupio jej teraz oddychać przez nos, bo już dawno nie miała takiej możliwości.
Remont łazienki postępuje pomału, już mam kawałek kafli i stelaż podkiblowy zamontowany, tyle, że samego kibelka jeszcze nie ma :(. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj zdążymy zamontować, bo trza będzie sikać za stodołą :(.

Teraz troszkę robótkowo. Na początek aniołek, którego wyszywam na kołderkę dla Olusia, pisałam o nim wcześniej.


Teraz jajka wykonane przez dzieci podczas zajęć feryjnych w mojej bibliotece. Większość, niestety, kończyłyśmy z koleżanka same. Dzieciom brakło cierpliwości.


To serce wyszyte przez moją córkę. Szkoda, że odbiło się światło lampy i nie widać dokładnie kolorów, bo nawet złoty tam jest. Jak będzie lepsze światło to spróbuje zrobić jeszcze jedną fotkę.
To dokończona choinka s choinkowego sala. Oprawiona tymczasowo w prostą, jasną ramkę, ale widzę, że trzeba będzie jednak dać ciemną ramę, bo wygląda coś blado.
I jeszcze remanenty poświąteczne. Bombki, z uwagi na moja grypę, zostały dokończone już w styczniu. Cekinowa (kiepska fotka) do tej pory nie skończona, bo cekinków brakło i dostawa się opóźnia. Karczochowa biało-czerwona to dzieło Agaty.



czwartek, 4 lutego 2010

Na dobre i na złe

No czasami tak jest, że mamy zły okres, ale kiedyś w końcu zaświeci nam słońce.
Na początek to złe, bo muszę się wyzłościć. Obiecałam i sobie i Wam, ze już nie będę narzekać, przynajmniej na służbę zdrowia....
Ale się nie da, po prostu się nie da.
Agata ma polipy na zatokach, wiadomo świństwo kłopotliwe i dokuczliwe. Dostała skierowanie za zabieg. Byłyśmy w szpitalu 2 listopada, ustalono termin, kazali jej się zgłosić 3 lutego. Nakombinowała się trochę, bo jeszcze w sobotę ma ostatni egzamin. No, pojechali z Ojcem wczoraj, czekali prawie 3 godziny i... Nie została przyjęta z powodu braku miejsc na oddziale. Tak odesłali jeszcze chyba z 5 osób, wszystkie z ustalonym wcześniej terminem. Następny termin ustalono na 28 czerwca. Szlag może człowieka trafić. Będziemy pisały skargę do dyrektora szpitala, bo nawet pani ze skarg i wniosków NFZ powiedziała, że to niemożliwe.


A głowa niech ją boli dalej...


No, wyzłościłam się, teraz dobre będzie...

Od ok. 1,5 roku marzy mi się prysznic w łazience. Ale z wanny zrezygnować nie chciałam. Na obie rzeczy w łazience nie mam miejsca. Wynalazłam wannę z kabina w jednym, bajer z hydromasażem, radiem itp. Kosztował ... za dużo, dużo za dużo.
Łazienka remontowana była 11 lat temu, więc też prosi o reanimację. A że kasy brakuje to myślałam, że pomalujemy, odnowimy fugi, wymienimy kibelek.

Wczoraj mąż z córką pokazali mi fakturę. Przyglądam się jej, a tam jak byk napisane "wanna z obudową".
Kupili mi wymarzoną wannę z prysznicem i jeszcze wybrali nowy kibelek i umywalkę i kazali kafle wybrać. Czeka nas gruntowny remont przybytku, ale moja radość nie ma granic.
To najlepsza niespodzianka, jaka mogła poprawić mi humor na dzień dzisiejszy.
Kocham moją rodzinkę, chociaż niespodzianki mogą przyprawić o zawał. Z radości oczywiście :)