Troszkę odetchnęłam.
Bar zamknięty, a ja widzę coraz więcej dobrych stron. Pogodziłam się z nieuniknionym, w czym doskonale pomógł mi największy w stuleciu kac. (Trzeba było ograniczyć liczbę butelek z resztkami alkoholu, które muszę zabrać do domu, bo barek mam jakby mniejszy).
No i jednak jest kilka dobrych stron:
1. Widmo komornika pomachało nam na pożegnanie i poszło sobie, póki co. :)
2. Z mężem będę widywać się codziennie, już nie tylko słyszeć przez telefon. O ile mój mąż nie zwariuje od nadmiaru wolnego czasu i od codziennego oglądania żony, i od powrotów do domu przed godziną 23.
3. Szklanek do piwa, drinków, soków i kieliszków wystarczy mi do końca życia.
4. Zapasy alkoholu (te niewypite przeze mnie) mam na jakieś pół roku.
5. W salonie moge sobie ustawić stół bilardowy, bo mam problem ze sprzedaniem go.
6. Przed domem wreszcie będę miała porządny stół i ławki.
7. Wreszcie zrobię porządek w kwiatkach przed domem i posadzę bluszcz.
8. No i bedę miała wolne weekendy.
9.I jeszcze mam na zapasie lodówke, zamrażarkę i zmywarkę - jak córka wyjdzie za mąż to bedzie jak znalazł. (dobrze, że ona tego nie słyszy, bo jakoś do zamążpójscia jej sie nie spieszy.)
10. O takich drobiazgach jak zastawa stołowa na 30 osób, sztućce, obrusy, serwetki, swieczniki nie wspomnę.
A za rok znowu sobie coś wymyślę :).