wtorek, 30 listopada 2010

Kolejny raz świątecznie

Cekinkowa

Decoupage

Wstążkowa wykonana przez Agatę

Druga wstążkowa Agaty

Dzwonek mój :)

Poduszka z bombki SAL-owej
 Robótki trwają, jeszcze kilka jest w robocie, tyle, że dla siebie zostawiam tylko decoupagową, z racji tego, że wykonanie nie bardzo...

czwartek, 25 listopada 2010

Koci konkurs u Beaty

Polecam wszystkim blog Beaty, a w nim wspaniałe kocie wieści. Poczytałam z zainteresowaniem dużo.
No i konkurs http://mojkotija-beata.blogspot.com/2010/11/zabawa-fotograficzna-dla-blogerow-i.html
Lecę przeglądać kocie fotki.

środa, 24 listopada 2010

Dalej świątecznie

Bombka z tegorocznego SALA. Jeszcze pranko, prasowanko i oprawa. Jestem dumna, że udało mi się skończyć przed Świętami.

Wstążkowy dzwonek kombinowany :). Resztki różnych wstążek wykorzystałam

Bombka robiona metodą patchworka - materiał i naklejone aplikacje i wstążeczka

Bombka robiona mulina cieniowaną i cekinki

Karteczka - haft matematyczny i obrazek 3d

niedziela, 14 listopada 2010

Świątecznie

Obiecałam, że pochwalę się kartkami. Wyjątkowo mi się podobają, co jest ewenementem na skalę światową, bo zawsze jestem nie zadowolona. Zafoliowane, bo idą do ludzi :).










 
Jeszcze tylko postępy Salowe.

wtorek, 9 listopada 2010

Jestem

No więc jestem, żyję. Nie odzywałam się dawno, bo życie pędzi w takim tempie, że nie nadążam.
Chciałam zameldować, że robótkowo jestem do przodu - kartki świąteczne powstają w ilościach hurtowych, wyszywanka na kartkę, też powoli rośnie, a co najważniejsze Choinkowemu salowi też przybywa krzyżyków. Obfotografowanie tego wszystkiego to zadanie na wolny wieczór, a tego na razie nie mam :).

Obiecuję, że niedługo :).

Tymczasem przypomniały mi się perypetie siostry z przesyłką kurierską zamówiona przez nią 19 września.
Miała przyjść paczka z firmy. 20 września dzwoni kurier - jestem pod domem, czy ktoś jest?
Oczywiście nikogo nie było, bo ludzie pracujący są :). -Jeśli pan może, to proszę zostawić u sąsiadki - drzwi obok. Mogę - rzekł kurier.
Siostra wróciła z pracy, u sąsiadki paczki nie ma.
Zadzwoniła do firmy kurierskiej - potrzebny numer przesyłki. No to zadzwoniła do firmy, która paczkę wysyłała. Oni w systemie nie mają zaznaczone, że wysłali i numeru przesyłki nie mają, upierają się, że nic nie wysłali i proszą o cierpliwość, że im zeszło. Nikt nic nie wie, paczki nie ma.
Minęło półtora miesiąca. Dzwoni telefon - Biuro Rzeczy Znalezionych w Warszawie.
Pan kurier zostawił paczkę na tej samej ulicy, pod numerem 11 u sąsiadki. Tyle, że w Warszawie. Bagatela 400 km od Ząbkowic. Nawet nazwa miasta nie jest podobna. :0.
Sąsiadka zorientowała się, że paczka to nie dla sąsiadów i nie chcąc narażać się na koszty - telefon i wysyłka, zaniosła paczkę do biura rzeczy znalezionych. Obiecali, że paczkę prześlą siostrze. Pocztą Polską :).
a firma, która wysłała twierdzi, że nie wysłała. Pewnie wyślą drugą :).