niedziela, 30 maja 2010

Budka Suflera i spotkanko przy kawie

Wczoraj pojechałyśmy z Agatą do Kłodzka na koncert Budki Suflera. Kocham ten zespól od lat i cieszę się, że Aga też docenia ich muzykę. Bawiłyśmy się doskonale, lubię takie imprezy, bo w tłumie obcych ludzi mogę pośpiewać nie martwiąc się, że z muzykalnością to u mnie różnie. :).
Klimat koncertu super.

Moja Agata sprawdzała, jak wygląda jako blondynka :)

Chciała namówić mnie na taka rozrywkę, ale ja to raczej naziemna jestem

No i koncert, koncert, koncert ...



Jeszcze zaproszenie na kawę. W sobotę 5 czerwca o godzinie 11 w cukierni Tuttu Frutti naPlacu Kościuszki we Wrocławiu (naprzeciwko Renomy) spotykamy się na babskiej kawce i plotkach robótkowych i nie tylko.
Zapraszam wrocławianki i okolice. Poznajmy się.

niedziela, 23 maja 2010

Poduszki gotowe


Szoguś pozuje do zdjęcia :)
Zuzia śpi na kolankach Pana.

Lola pomaga Pani w szyciu.

A to są poduszki uszyte w prezencie dla córeczek pewnej miłej trenerki szkoleniowej.




czwartek, 20 maja 2010

Spotkanie

Tu jest propozycja

Z reguły spotykałyśmy się w kilka osób z uwagi na wspólne projekty szyciowe. Może pora rozszerzyć kółko zainteresowań?
Czy ktoś byłby chętny dołączyć?
Zapraszam.

niedziela, 16 maja 2010

Wspomnienia to do siebie mają...

Wspomnienia to do siebie mają,
że chcesz czy nie chcesz wracają
i bywa, że ktoś się wzruszy
gdy wieje wiatr,
mówicie romantyzm głupota,
a może to po prostu tęsknota
za chwilą co dawno przeszła,
gdy wieje wiatr.
Pieczony ziemniak iskra z ogniska
i jakiś harcerz co siedział blisko,
pieczony ziemniak, mundurów krąg,
wieczorny, ciepły wiatr i ciepło naszych rąk
No proszę już łezka za łezką
i robi się tak jakoś niebiesko,
przejrzyście i mgliście o zmierzchu,
gdy wieje wiatr.

Od wczoraj ta piosenka chodzi mi po głowie, wywołana przez spotkanie instruktorów i harcerzy z okazji 100 lecia harcerstwa polskiego. O kwestiach organizacyjnych wypowiadać się nie będę, ale fajnie było znowu usiąść przy ognisku, zaśpiewać. Fajnie było spotkać kilka osób, z którymi łączą nas wspomnienia i przyjaźń. Przyjaźń wprawdzie przytłoczona przez lata niewidzenia, ale miło wiedzieć, że jest ktoś, kto ucieszył się ze spotkania tak jak ja.

piątek, 14 maja 2010

Robótkowo

Dzisiaj będzie troszkę robótek.
Na początek wierzch podusi, która szyję dla córeczek pewnej trenerki szkoleniowej. Dziewczyna bardzo miła, a że ma dwie córeczki więc prezent dostana one, ja nie lubie nagradzać nauczycieli za ich pracę :). Podusie będą dwie, różnić będą się obrazkiem w środku, bo dziewczynki są bliźniaczkami.



To kwiaty jabłoni, które wyszyła moja córka . Ma w planie jeszcze dwa obrazki z tej serii.

A to kolczyki zrobione wczoraj wieczorem. Przyszła przesyłka z materiałami, więc machnęłyśmy sobie dwie pary. Żółte z motylkami to moje, czerwone kule Agaty :).


Muszę popracować nad ekspozycją pokazywanych rzeczy. :).

środa, 12 maja 2010

Zakręcona ja i wystawka

Najpierw muszę dokończyć poniedziałek :)
Otóż po pracy pojechałyśmy z Agatą na basen. To cała wyprawa, bo mamy ok. 20 km.
Wróciłyśmy ok.21,30.
Siadłam do kompa, żeby odsapnąć. W koncu ćwiczę na basenie intensywnie, co po 5 latach siedzenia za biurkiem uważam za niezły wyczyn.
Zakodowane miałam, że mężowskie koszule i bluzy wyprasowane "wyszły" czyli trzeba coś wyprasować. Nie znoszę tego robić i góra prasowania systematycznie rośnie. Córka też poprosiła o wyprasowanie bluzki. Naszykowałam na kupce i siedziałam sobie przy kompie. Oni poszli spać, bo rano oboje idą na 6 do pracy. Ok. 22, 30 też poszłam spać...
Ok. 1,30 mój mąż wstał do łazienki, ja otworzyłam oko i... olśniło mnie - zapomniałam wyprasować bluzy. No to wstałam, poszłam do drugiego pokoju, gdzie miałam deskę rozłożoną i zaczęłam prasować. Mąż myślał, że zwariowałam :). Takiego numeru jeszcze nigdy nie zrobiłam :).

Musze jeszcze napisać o jednym przypadku zakręcenia w mojej rodzinie. Wczorajszym. Siedziałyśmy sobie rano z córką w domku, kiedy wstała moja Mama. Przyszła do nas do pokoju i ze śmiertelnie poważną miną powiedziała, że ma smutną wiadomość. Myślałam, że ktoś w rodzinie umarł, albo co. Tymczasem moja Rodzicielka stwierdziła, że ona niedługo umrze. Więc pytam się, skąd ma takie informacje? Na to Mamuśka, że ma "objawy". No to już nie wytrzymałam i sie pytam, jakie to objawy, bo może ja też mam:).
Ja wiem, że to nieładnie nabijać się z własnej Matki. Okazało się, że boli ją klatka piersiowa. Wezwałam pogotowie, bo nie certolę się w takich przypadkach. Na szczęście okazało się, że to ból zrostów po operacji serca. Dostała zastrzyk przeciwbólowy i "objawy"minęły.
Ale śmiech pozostał :).

I jeszcze na koniec.
Zorganizowałam w swojej bibliotece mini wystawkę rękodzieła. Oto kilka fotek

poniedziałek, 10 maja 2010

Poranek

Dzwoni budzik - 7,30. Otwieram oko. Łóżko mam pod oknem, więc wzrok pada na...
fuj... szare zamglone niebo. Znowu pada. A co tam, mam do pracy na 10 to se włączam drzemkę w telefonie. 10 minut. ... I tak dwa razy :).
Nie ma co, wstaję, a raczej zwlekam się z wyrka. W domu zimno, ciemno.
Idę do łazienki. Może by wziąć prysznic????? Brr, myśl o rozebraniu się jakoś mnie odrzuca.
Przez moment błyska mi myśl, żeby włączyć centralne (zalety gazowego). No nie, przecież jest 10 maja.
Snuję się po domu, zawinięta w polarek.
Śniadanko przed kompem, gorąca herbatka... Jednak cykam piec. Przelatuję wiadomości, zaglądam na blogi i dalej nic mi się nie chce. Że to trzeba iść do pracy. Rozgrzebałam wczoraj szycie poduszek, tym bym się najchętniej zajęła. A tu dzisiaj poniedziałek, na basen trzeba, więc nie będzie czasu na szycie.
No dobra, rzucam okiem na zegar - kurczaki - już po 9.
Idę jednak wziąć ten prysznic...

poniedziałek, 3 maja 2010

Weekend



W sobotę córka z chłopakiem i jego Mama zabrali mnie na wycieczkę. Mieliśmy pojechać do Bystrzycy Kłodzkiej na jarmark floriański.
Okazało się, że jarmark zaczyna się dopiero 2 maja :). No to pojechaliśmy do Międzygórza na wodospad. Ślicznie tam jest. Do ogrodu bajek nie poszliśmy, bo późno było, no i ja pod górę i to po schodach odmówiłam wchodzenia. Fotki nie najlepsze, bo cykane telefonem, gapa, czyli ja nie zabrała aparatu telefonicznego :). Więcej fotek

W niedziele natomiast zrobiłyśmy damski wypad do Książa. Byłam troszke rozczarowana, jakoś tak mało kwiatów wydawało mi się. I stylizacje wyłącznie ślubne. Wolałabym bardziej różnorodne dekoracje.Weekend jeszcze się nie skończył. Ciekawe, co moja córka wymyśli na dzisiaj :).


Więcej fotek