sobota, 20 marca 2010

Dzisiaj zaczyna sie już sezon...

Wiosenny sezon się zaczął. Wywabiło mnie na podwórze, stare chabazie powyrywać i odsłonić tulipanki nieśmiało wyłażące z ziemi.
Nie żebym lubiła grzebanie w ziemi, nawet powiem, że nie znoszę tego, ale znudzona zimą gotowa byłam przeorać pół działki.

Kiedy sprowadziliśmy się do obecnego mieszkania miałam 5 lat. Naprzeciw budynku był ogromny ogród, którego użytkownikami były tylko trzy rodziny mieszkające w naszej kamienicy. Hodowaliśmy i kury, i jakiś czas króliki i nawet świnki. Do "obrobienia" było grządek cała masa. I jeszcze kawał sadu. Pamiętam, jak miałam lat 17 to warunkiem np wyjścia na dyskotekę było wyplewienie truskawek. Koleżanki mi pomagały, żebym tylko zdążyła.
Miałam tam swoja grządkę kwiatową, całkiem sporą. Tulipany sprowadzane z Holandii, i inne cuda. Jakoś lubiłam w kwiatkach grzebać, ale tylko w kwiatkach :).
Kiedy odbierano nam ogród po budowę bloków mało nie płakałam, bo kazali nam się wynosić w lutym i dali ledwie dwa tygodnie. O wykopaniu kwiatków nawet mowy nie było.
Na nowej działce, maleńkiej też zrobiliśmy grządki, ale ponieważ to było w schowanym miejscu, ciągle nam coś kradli - a to pomidory oberwali, a to paprykę.
Co roku zmniejszaliśmy areał na rzecz trawnika i rekreacji. W końcu nawet przetworów już nie robiłam. Potem zostały tylko wiśnie i czereśnie, grill i parę kwiatków. Od kiedy mam firmę to zachodzę na działkę (100 m od domu) raz-dwa razy w roku. W zeszłym roku wściekłam się, bo jakieś chamstwo wszystkie czereśnie mi oberwało, jednej nie zdążyłam zjeść.
Pod domem mam grządkę z kwiatkami ok. 2x2 m. Niestety sąsiedzi mają wilczurkę, która uwielbia kopać. A gdzie najlepiej - w kwiatkach, bo tam miękko.
W tym roku wypowiedziałam psicy walkę, albo ona albo ja. Żebym miała całą grządeczke wyłożyć kamieniami to kopać nie dam.
Tak więc spędziłam dzisiaj godzinkę na podwórzu grabiąc i ustawiając kamienne donice. Szkoda tylko, że róże chyba nie przetrzymały mrozów. Nigdy ich nie zabezpieczałam to i teraz mam. A raczej nie mam :(.
Sąsiadka i tak obrażona na mnie się nie odzywa to i z jej psem mogę powalczyć. Ja też mam psa, ale takich szkód nie robi, całe podwórze wygląda jak powierzchnia księżyca, tyle dołów.

Ale wiosna już w powietrzu jest i mam nadzieję, że zima już nie wróci.

2 komentarze:

Ata pisze...

Żebym miała całą grządeczke wyłożyć kamieniami to kopać nie dam.

Po co tak? Zabetonuj ;-DD

A serio to Ci się nie dziwię, że szlag Cię trafia! Szkoda, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że SAMO nie rośnie, tylko ktoś musi się przy tym narobić.

Anonimowy pisze...

oj pamietam jak bylam dziewczyna to rodzice mielii dzalke przy ulicy,matko jedyna jak ja nie cierpialam na niej robic ,ale owoce chetnie z niej jadlam hahahah chociaz olowiane byly, czeresnia tez byla i rodzicie chodzili i spali na dzialce w altance zeby pilnowac przed "obcymi zjadaczami" natomiast teraz kocham swoj ogrod i kopac w ziemi ;)