środa, 9 września 2009

depresja i brak weny

Jakoś dzisiaj smutno mi trochę, właściwie bez powodu. Są takie dni, kiedy nic nie wychodzi i nic sie niechce.
Problemy się nawarstwiają i czekam, kiedy to wszystko pierdyknie.
W firmie kłopoty, rozważam zwolnienie pracownicy , a to oznacza kompletny brak czasu na nic, bo doba się nie rozciągnie. Może nawet będę musiała zamknąć bar i pozostać tylko na sklepie. Nie jest łatwo być "bizneswoman", zwłaszcza, jak nie ma się rezerwowej gotówki. Pożyczkę inwestycyjną w banku firma dostanie, jak ma dochody, duże dochody. Jakbym miała duże dochody, to nie musiałabym pożyczać.
W etatowej pracy niepewnośc, bo inspektor nadzoru budowlanego kazał zamknąć ratusz, w którym mieści się biblioteka, gdzie pracuję. Nikt nic nie wie, burmistrz sie odwoływał, ale decyzji jeszcze nie ma. W naszym mieście oznacza to likwidację biblioteki, bo nie ma pomieszczeń, gdzie można by ją przenieść. Zresztą trudno jest mi wyobrazić sobie przenoszenie ok.70 tys. książek gdziekolwiek. No i burmistrz kazał dyrekcji ciachnąc etaty. I tak jest nas mało, w sierpniu, jak poszłam na L4 to pracować nie było komu, dwie dziewczyny zostały na cztery działy, w tym filię w terenie.
Wzięłam się więc za album scrapkowy na rocznicę ślubu dla siostry. I... nie umiem. Niby wiem, widze to w głowie, nakupowałam różnosci na 150 zł. Ale jak na papierze to nic mi nie wychodzi, nie podoba mi się. A czasu zostało mało. Wiem, że po raz pierwszy robię coś takiego, ale żeby tak kompletnie nic nie wytworzyć?
Trzy strony gotowe, a jeszcze zostało 57.


I na dokładkę Lola sobie poszła, wymknęła sie na podwórko i od dwóch dni się nie pokazuje. Myślę, że wróci, tak jak poprzednio, ale się martwię.

I rzucam palenie, to jest najbardziej wkurzające, ale dam radę, już nie palę prawie cztery tygodnie.
Dzisiaj sie złamałam, kupiłam fajki, wypaliłam trzy i kazałam dziecku schować.

Idę spać, jutro będzie lepiej, mam nadzieję.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

sorry, ale nie rozumiem twoich zmartwien i depresji, chcialabym miec takie: praca i wlasna firma. no ale punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. i nigdy bym nie wydala tyle kasy martwiac sie jej brakiem.
Maja

irenka pisze...

Jak sama napisałaś, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Ata pisze...

Irenko - przeniesienie 70 tys książek jest trudne, ale możliwe. Biblioteka Pedagogiczna w Wawie przeprowadzała się w ciągu ostatnich 3 lat dwa razy. Najpierw do lokalu zastępczego na czas remontu, a potem na zad do głównej siedziby. Wszystko poszło sprawnie. Więc nie zamartwiaj się na zapas. Przecież nikt nie będzie Ci kazał osobiście na grzbiecie tych książek targać!
Co do działalności prywatnej nic Ci nie pomogę, bo się na tym zwyczajnie nie znam. A czy bar nie przynosi większych dochodów niż sklep?
Lolą się nie martw - wróci!
Tak jak i Twoja wena :-))
Buziaki! Uszy do góry! Będzie dobrze!!

lilka pisze...

Przeczytałam notkę dwa dni temu i w komentarze nie zajrzałam. Ale co tam, szkoda słów.

Niepewność jest okropnym stanem, nam i rozumiem. Ale może też popchnąć nas w stronę, której w czasach spokoju byśmy nie wybrali ani nie zauważyli. Bo zmusza do myślenia i szukania. A niektóre problemy to się jakoś tak same z siebie rozwiązują. Pewnie, że nie zawsze i nie wszystkie, ale niektóre tak :-)
Trzymaj się cieplutko i pomyślnych zmian Ci życzę.

Kankanka pisze...

Tu Lilka ma rację. Ja też jestem w takim stanie, że czekam, aż coś wywali. I będę mogła zdecydować co dalej. Tkwienie w miejscu mało jest twórcze. Pomysł na rozwiązanie przyjdzie. Wierzę w to!