czwartek, 24 lutego 2011

1:0 dla szydełka

No więc poległam. A raczej poddałam się. Pokonało mnie szydełko. W mojej bibliotece, jak wiecie spotykają się Panie robótkujące. Nie mogę napatrzeć się na dzieła, które tworzą. Strasznie zazdroszczę im umiejętności szydełkowania, zawsze sobie myślę - co to ja bym zrobiła, gdybym umiała tak ładnie.
To postanowiłam, że spróbuję. Nabyłam w tym celu odpowiednie nici, odnalazłam szydełko i zaczęłam przypominać sobie technikę. Próbka miała ok. 7 cm szerokości...
Po pierwszym rządku półsłupków bolały mnie palce, po drugim odmawiały posłuszeństwa, nienawykłe do trzymania takiej małej robótki. A półsłupki były każdy inny, mimo, że przy każdym trzy razy poprawiałam nitkę.
Po trzecim spruciu próbki rzuciłam ustrojstwem na stolik i nie dotykam się tego. Widać nie wszystkie umiejętności mogę posiadać.
Może nie dane jest mi stworzyć taki filigranowe koszyczki, albo kurki czy inne śliczności świąteczne, że o serwetkach nie wspomnę.
Kupie sobie wełnę i spróbuję na większym formacie.
Ale to nie w tym tygodniu...

1 komentarz:

anastazja pisze...

Nie zniechęcaj się tylko próbuj dalej po troszku.Ja też nie wiedziałam,ze potrafię,jak przeszłam na emeryturę,szukałam czym by tu wypełnic bardziej czas.I zaczęłam haftowac,szydelkować,szyc-metodą prób i błedów.
I dosyc mi to idzie,a tez nieraz rzucałam w kat prace.